wtorek, 14 kwietnia 2015

Dlaczego jestem piękna

Obejrzałam właśnie "Dirty Dancing" - wybaczcie, ale polski tytuł przyprawia mnie o ból mięśni brzucha (ze śmiechu, choć z płaczu też powinien). Obejrzałam i naszło mnie wiele sztuk refleksji. Coś jak stado małych, czarnych mrówek. 

Przespacerowały się po moich rozstępach, zbyt konkretnych udach, bliźnie na plecach i zmarszczkach pod oczami.


 I jasno dały do zrozumienia, że nie mam już piętnastu lat. Inaczej pewnie zakochałabym się w Patricku Swayze - pardon, w Johnnym Castle.

No cóż, powiecie, nic dziwnego, przecież to komedia romantyczna dla nastolatków. Nie dla żon i matek pod trzydziestkę. Film o młodości. O jej uroku, również cielesnym - w sensie estetycznym, nie (nie)etycznym. A w tej kategorii kobiety po porodzie - albo dwóch, trzech, pięciu - się nie liczą, bo doszły już do momentu, w którym zdecydowanie lepiej wyglądają w ubraniach. 

A kiedy sobie pomyślałam to ostatnie, poczułam bunt.
W drugiej ciąży przytyłam dwadzieścia kilo. Chyba nawet nieco więcej. Zostało mi po niej z cztery kilo za dużo. W miejscu poniekąd strategicznym, choć nie używam go do łupania orzechów. Mam rozstępy, które traktuję z honorem, jak wojenne blizny. Prawdziwą bliznę mam na plecach, chirurg mi zrobił, się chłop postarał, żeby było ją widać. Uda już nie takie. Piersi po ciąży też już nie takie. Obejrzałam ostatnio zdjęcia z podróży poślubnej i nie mogłam uwierzyć, że miałam taki ładny brzuch. I inne kawałki. 

Zdecydowanie nie jestem już gładkoskórą nastolatką. I bardzo się z tego cieszę.


Dlatego właśnie poczułam bunt. 
Bo idzie wiosna, zewsząd mnie atakują reklamy środków odchudzających, diet-cud, upiększaczy tego i owego, a nawet tak zwanej medycyny estetycznej. Z drugiej strony słyszę westchnienia innych mam: po porodzie to i tamto, włosy, nadwaga, piersi, brzuch, tyłek, rozstępy. Na bilbordach i w prasie modelki i aktorki promujące macierzyństwo bez rozstępów. 

A to wszystko jest bliskim zamiennikiem stwierdzenia: nie jestem już piękna.

A ja właśnie jestem.
Młoda i piękna.
Z jednym mężem i dwójką dzieci
Z trzydziestką na karku. Z młodzieżą mówiącą mi "Dzień dobry".
Z rozstępami. Ze zmarszczkami (od uśmiechu, żeby było jasne).
Muszę się pilnować, żeby pamiętać o tym, ile mam lat, i zachowywać się (czasami) stosownie do wieku.

Czuję, że teraz, właśnie teraz wchodzę w najlepszy etap życia. 


Że za mną nastoletnie problemy z cerą i miłością bez wzajemności, za mną podwudziestoletnie przekonanie, że jestem już taka doświadczona, że wszystko wiem.

Teraz jestem zakochana z wzajemnością. Na stałe. Wiem, jak sprawić, żeby miłości było jeszcze więcej. A zamiast toniku używam oleju rzepakowego. Ojej, babo, ojej.
I wiem, że mało wiem. Już nie nic, ale wszystko też nie. I że nigdy nie będę wiedzieć wszystkiego. 
I że to wcale nie jest najważniejsze (ale doktorat i tak mam w planach).
A nienastoletnia skóra? Przez ubrania jej nie widać, a nago bardziej niż w lustrze wolę się przeglądać w oczach ojca dzieciom.

I to nie upływ czasu to wszystko sprawił. To małżeństwo. I macierzyństwo.


Kiedy idę z moim podwójnym wózkiem ulicą, a mężczyźni się za mną oglądają, zagadują, podnoszą upuszczone zabawki,  bez proszenia pomagają wejść do wysokiego tramwaju,  jadą windą o sześć pięter za wysoko, żeby przytrzymać mi drzwi - wiem, że w tej kwestii wszystko ze mną w porządku. 
Że jestem piękna. 

Rozstępy to tylko kawałek skóry.
Niemal trzydziestka to tylko kawałek życia. Patrick Swayze, kiedy grał Johnny-ego, miał trzydzieści pięć. 

Czemu jestem taka zarozumiała i mówię, że jestem piękna?
Bo to piękno nie jest moje. Dostałam je, dostaję cały czas.
Ono promieniuje - jeśli tylko mu się na to pozwoli.




11 komentarzy:

  1. Bardzo piękny tekst. :) Świetnie, że to czujesz. Ja jeszcze do tego etapu nie dotarłam, ale walczę. Codziennie kolczyki i tusz do rzęs. Koniec z ciuchami, w których źle się czuję i jeszcze gorzej wyglądam. Może nawet zacznę robić brzuszki? W te wszystkie cuda na rozstępy nie wierzę. Za to myślę sobie, że te nasze blizny, to są jak po bitwach. I co? Zwyciężyłyśmy chyba. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz, a ja w tym samym czasie byłam u Ciebie na blogu:)
      Dobre!

      Zwycieżyłyśmy. I to jak! PIĘKNIE! :D

      Usuń
  2. Aha, no i zdjęcie oczywiście cudne, Ty na nim piękna, włosy masz niesamowite i wiesz, co o Tobie mówi moja Mama. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo!! Szczerze podziwiam! Bardzo fany tekst! M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny tekst!
    Niestety do takiego stanu i świadomości mi daleko… obecnie to nawet nie tyle opłakuję zewnętrze, co wnętrze, które jakoś nie może się zorganizować… ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepiej przeczytac, co na temat rozstepow powiedziala J. jakis rok temu.
    Zaraz sie zmienia punkt widzenia!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie! A na wiosnę to łatwiej nawet... Pięknie napisane. I prawdziwie.
    Piękna Mama Szóstki:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Idealne wyczucie czasu z tym postem, bo w moje urodziny ;) Taki fajny prezent. Doszłam do takich samych wniosków. Też czuję się piękna, nie dlatego że jestem jeszcze (całkiem) młoda, (całkiem) zgrabna, ale przez to, że zaczynają kiełkować lata pracy nad sobą, doświadczenie przyjemnych i nieprzyjemnych chwil, refleksje po ciężkich sytuacjach w życiu, cieszenie się życiem w pełni (co wynika ze świadomości, że tak warto), baczne przyglądanie się sobie z pewnego dystansu i uważne wypatrywanie rzeczy, za które mogę być wdzięczna. Moje ciało też jest piękne, bo wspaniale spełnia swoją rolę: poradziło sobie podczas porodu i pozwala mi karmić moją Basieńkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój partner niestety na każdym kroku dawał mi do zrozumienia, że moje ciało po ciąży się zmieniło. Dziś to już za mną. Wszystko. Jestem mamą, mam świetnego syna i szukam w sobie tego piękna na nowo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie napisane :) Aż mi ciarki przeszły :) Mam nadzieję, że z moją trzydziestką na karku też będę tak mówić. Oby :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale pięknie to napisałaś :) Ja walczę nadal o swoją urodę, figurę, kondycję. Uważam, że zawsze trzeba się starać, dbać o siebie. Ale po 30tce i dwóch ciążach mam dużo więcej dystansu do siebie. Nie przyglądam się aż tak wnikliwie:) Nie reaguję histerycznie. A jak chce popatrzyć na piękne i młode to przyglądam się moim córkom. Mogę się tak gapić godzinami :)

    OdpowiedzUsuń





Poczytaj jeszcze!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...