piątek, 23 czerwca 2017

Kochaj go. Bardzo. Tekst dla matek na Dzień Ojca

No więc dzisiaj, jak co roku, mamy Dzień Ojca.
I jak co roku chodzi mi po głowie taka jedna myśl: że ojciec ma tak, jak matka - tylko jeszcze gorzej. I w tym roku postanowiłam ją wreszcie zamienić na tekst.

Pozwól, że zacznę od Adama. Bez Ewy.

Adam potrzebuje ruchu. Siłowni, basenu, roweru, wypadu w góry, biegania, spaceru - wszystko jedno czego, byle mógł to robić tak, jak chce i gdzie chce. Bez ograniczeń, zbędnego towarzystwa i przymusu.

Adam potrzebuje przestrzeni. Nie tylko tej codziennej, żeby się nie obijać o meble w ciasnym mieszkaniu - ale też wewnętrznej, która pozwala układać codzienność w znośne puzzle, zamiast trzymania jej rozsypanej w kartonowym pudełku na dnie jakiejś szafy. I swojego miejsca, spokojnego i cichego, gdzie mu nikt nie wlezie i nie będzie ruszał komputera/śrubokrętów/form ceramicznych/farb/czipsów - niepotrzebne skreślić.

Adam potrzebuje pewności. Że jest dobry. Że daje radę. Że ktoś zauważa i docenia te drobne gesty, te małe rzeczy, które udało mu się zrobić, choćby to było sprzątnięcie ze stołu, zrobienie zakupów albo jedna więcej bajeczka przeczytana na dobranoc. Że - po prostu - ktoś go kocha i dla kogoś jest najważniejszy w świecie.

Kiedy zostaje ojcem - wciąż potrzebuje tego wszystkiego, tylko tak ze trzy razy więcej.

A już na wejściu ma tak ze trzy razy mniej. Bo przestrzeń, możliwości, czas, uwaga - to wszystko się kurczy i kurczy i zostają tylko okruszki. Albo gorzej - brokuł rozmazany na dziecięcym krzesełku.

No dobra, ale co ty właściwie chcesz powiedzieć, Młoda Matko?
Ano chcę powiedzieć jedną, bardzo ważną rzecz.

Mężczyzna staje się w pełni mężczyzną, kiedy zostaje ojcem.
Może być nim fizycznie, a może być duchowo - zależy. Ale jest taki moment przełomu, w którym przestaje być chłopcem, a zaczyna być facetem - dobrym, mocnym, odpowiedzialnym, wspierającym, dojrzałym, pełnym miłości, pewnym siebie i swojej wartości.

I my, baby, mamy w tym swój udział.
Znaczący udział.

To nasze działania sprawiają, że nasi mężowie - ale nie tylko mężowie; ojcowie, synowie i przyjaciele - stają się bardziej albo mniej mężczyznami. 

To my ich w pewien sposób wychowujemy nasza miłością, cierpliwością, ufnością w ich kompetencje, możliwości, w ich siłę.

To my swoim narzekaniem, wyręczaniem, upokarzaniem w towarzystwie (jak ja tego nienawidzę, kiedy żona przy ludziach zaczyna mężowi wyrzucać, że rozrzuca po domu skarpetki, albo robi to czy tamto tak beznadziejnie, że strach!), swoim "ty nie potrafisz" zamieniamy mężczyzn w chłopców. Niezależnie od wieku i kategorii. A potem jeszcze mamy pretensje, że nie są takimi mężczyznami, jakimi chcemy.

A to jest takie proste.
Kochaj. Wspieraj. Doceniaj. Wymagaj. Daj przestrzeń.

Nie narzekaj, nie wytykaj wad, nie jojcz.
Chwal, doceniaj, zauważaj dobro.
Rozmawiaj.


Ojciec twojego dziecka będzie taki, jakim pozwolisz mu być. I twój syn - też. I twój ojciec też!
Jasne, że nie wszystko zależy od Ciebie, ale sporo zależy. Naprawdę.

I jak patrzę na tych naszych zapracowanych facetów, ciągnących etat albo dwa, po pracy jedzących w pośpiechu obiad, bo dzieci chcą na spacer, spełniających nasze prośby i zachcianki, gotujących zupę o piątej rano albo robiących zakupy o dwudziestej drugiej, rezygnujących z siebie, bo na siebie nie mają już czasu - to widzę jedno.

Jak my o nich nie zadbamy, to nikt o nich nie zadba. 

A zasługują na to.
Nie tylko dzisiaj.


---
A jeśli tęsknisz za Matką na niedzielę - na pociechę przeczytaj sobie Matkę na piątek: Dzień dobry, jestem twoim Ojcem [klik!]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz





Poczytaj jeszcze!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...